Koncerty
 

 

Przemek w trakcie rozkładania perkusji.

 

Solo Wodza.

 

Szał pod sceną.

 

 

Liceum Urszulanek, dnia 20 VI 2001

Przygotowania do koncertu rozpoczęły się o godzinie 9 rano. Wtedy właśnie zaczęto pakować sprzęt nagłaśniający do samochodów, którymi miał on zostać zawieziony na miejsce koncertu. Dość duża liczba wzmacniaczy, statywów oraz instrumentów spowodowała, iż w Liceum Urszulanek zespół pojawił się dopiero półtorej godziny później, gdzie od razu przystąpił do instalowania się na scenie. Niestety sala, w której miał się odbyć koncert była umieszczona na samym poddaszu budynku, co spowodowało konieczność wniesienia ważących całkiem sporo części na wysokość czwartego piętra. Jednak dzięki pomocy kilku dodatkowych osób uporano się z tym zadaniem dość szybko. Po kolejnej godzinie zespół przystąpił do ustawiania nagłośnienia, pierwsze próby w tym zakresie zakończone zostały porażającymi sprzęgnięciami. Groźba nie zdążenia na czas wisiała w powietrzu. W tym samym czasie do sali zaczęli przychodzić (a może wdrapywać się) pierwsi słuchacze.

A jednak udało się i punktualnie o godzinie pierwszej po południu z głośników popłynęły pierwsze dźwięki „Szema Izrael. Adonai Elohenu, Adonai Ehad” 2TM2,3. To co chwilę później działo się pod sceną przypominało koncert jakiejś wielkiej gwiazdy rocka. Po kawałku Tymoteusza przyszła kolej na następne kawałki. Zostały zagrane one w kolejności:

  • Chwalcie Pana

  • Budzi się dzień - utwór ten został szczególnie zapamiętany przez publiczność, gdyż Borówa nie zdążył się nauczyć tekstu do końca. Zamiast trzeciej zwrotki usłyszeli oni dość charakterystyczne "na na na". Mi natomiast dość mocno utkwiła w głowie gitara Wodza (dosłownie)...

  • Psalm 131

  • Damaszek - jak zawsze kawałek ten rozpoczął się od piania. Ci co byli to wiedzą o co chodzi...

  • Matka

  • Niegodny

  • Psalm 150

  • Effatha - 2TM2,3

  • Jezus Chrystus moim Panem jest - bis

Publiczność domagała się kolejnego bisu, ale to było wszystko co Faithfull przygotował na ten koncert. Po chwili jednak wrócili na scenę i ponownie zagrali kawałek otwierający koncert.

Pomimo próśb o "Hioba" fani nie doczekali się tego utworu. Trochę szkoda, bo trzeba przyznać, że ten utwór ma coś w sobie...

 

 


Powrót